Tadeusz Boy - Żeleński wspominając okoliczności powstania kabaretu Zielony Balonik (jesień 1905 r.) zwrócił uwagę, że kabaret ów powstał w Krakowie dokładnie wtedy, gdy na ulicach Warszawy toczyły się walki rewolucyjne i lała się krew. "Każdy robi to, co najlepiej umie" - podsumowywał ironicznie.
Teraz mamy jesień 2011 r.
W Katedrze nie byłem, bo - z całym szacunkiem - nie lubię ględzenia Kardynała Dziwisza. Kręciłem się po wzgórzu wawelskim, zszedłem do krypty w której spoczywa Marszałek Piłsudski i Para Prezydencka; zmówiłem cichą modlitwę. Potem wyszedłem, akurat zaczął formować się pochód. Obfotografowałem. Poszliśmy tak, jak co roku - klub "Gazety Polskiej", Prawo i Sprawiedliwość, masa organizacji patriotycznych, społecznych. Tłumy ludzi, tradycyjne pieśni. Krótki przystanek przy Krzyżu Katyńskim, dalej Grodzką, wzdłuż Rynku, Floriańską, wreszcie Plac Matejki. Okazałem legitymację dziennikarską, wpuścili mnie bez pytań za barierki. Wziąłem się znowu za zdjęcia; nisko stojące, listopadowe słoneczko trochę przeszkadzało.
Dopiero później dowiedziałem się o incydencie. Wspaniały artysta, fotograf i muzyk, p. Stanisław Markowski, członek klubu krakowskiego "GP" został zaatakowany przez nieumundurowanych funkcjonariuszy policji, ponieważ... niósł na kijku tablicę ze zdjęciem św. p. Lecha i Marii Kaczyńskich. W sprawie tej interwencję podjął poseł PiS, p. Andrzej Adamczyk, który wystosował oficjalny list do Ministerstwa Sprawiedliwości.
O ile wiem, nic innego o dramatycznym przebiegu nie miało 11 listopada w Krakowie miejsca.
Po zakończeniu oficjalnych uroczystości zdzwoniłem się z przyjaciółmi. Powędrowaliśmy do knajpy. Potem do drugiej, w końcu od czego człowiek ma wątrobę? Dopiero włączony tam telewizor pokazał moim przyjaciołom i mnie co dzieje się w ów 11 listopada w Warszawie. W Krakowie, ot, taka sobie patriotyczna uroczystość; w Warszawie walki jak za stanu wojennego. Niemieccy antyfaszyści przyjechali ratować nas przed polskimi patriotami.
Uważam za bardzo trafny tekst Piotrka Lisiewicza w ostatnim numerze "GP"; analizując tę uliczną wojnę autor cytuje m.in. Zbigniewa Romaszewskiego: "Dla rządu nadchodzą ciężkie czasy. Te wydarzenia robią wrażenie przygotowań pod pacyfikowanie manifestacji sprzeciwu wobec pogarszających się warunków życia". Warunków życia, ale i, jak sądzę, swobody wyrażania poglądów. Dlatego w grudniu, jeśli obowiązki mi pozwolą, zostawię na parę dni senny i nudny Kraków i wybiorę się do Warszawy, by demonstrować przed domem sowieckiego agenta, który 30 lat temu zafundował nam stan wojenny. Może będzie okazja przywalić jakiemuś antyfaszyście.
Tym razem zapewne importowanemu z Rosji.
Tomasz Kowalczyk
505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków
Layout i wykonanie: Wójcik A.E.