• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kręcenie słowami pod zielonym niebem

Tomasz_Kowalczyk.jpg

Wyobraźmy sobie kraj rządzony przez tyrana, który pewnego dnia zarządza: od jutra kolor, który ma niebo w bezchmurny dzień nazywać będziemy zielonym. I w telewizyjnych prognozach pogody pojawiają się natychmiast sympatyczne pogodynki informujące - jutro czeka nas prawdziwie letnia aura i szmaragdowozielone niebo.

Możliwe? Pewnie, że możliwe. Wiek XX przyzwyczaił nas nie do takich pomysłów. Tyle, że nazwanie koloru błękitnego zielonym nie odmieni rzeczywistości. Błękit błękitem pozostanie, nawet jeśli tyran zadekretuje, że jest inaczej.

Problem z lewicą, a zwłaszcza z jej skrajnym odłamem, dla uproszczenia nazywanym lewactwem, polega na cechującą tę formację skłonności do myślenia magicznego. Albowiem lewak święcie wierzy, że gdy dany i nazwany już dawno temu byt nazwie inaczej, wtedy ów byt w istocie swojej ulegnie przemianie. W rzeczywistości manipulacja słowami i podkładanie pod nie innych niż kiedyś przyjęto treści prowadzi do kłamstwa i powoduje powstawanie nonsensów - ale właśnie bez kłamstw i nonsensów lewactwo istnieć nie może. One są jego racją bytu.

W jaki sposób narodził się bolszewizm? Podczas II zjazdu Rosyjskiej Socjaldemokratycznej Partii Pracy, który rozpoczął się w lipcu 1903 r. w Brukseli, Włodzimierz Lenin kładł nacisk na konieczność centralizacji partii i bezwzględne podporządkowanie jej członków kierownictwu. Większość delegatów była temu przeciwna. Ale w końcu Lenin przepchał swój wniosek stosunkiem 19 głosów do 17. To spowodowało, że swoich zwolenników nazwał bolszewikami - czyli większością, a jego przeciwnicy byli znani odtąd jako mienszewicy. Lecz było to kłamstwo, bowiem głosowanie zbojkotowali przedstawiciele Bundu, Polacy i tzw. ekonomiści. Zatem tak naprawdę to bolszewicy byli mienszewikami, a mienszewicy - bolszewikami.

W ZSRS najważniejszym organem prasowym Partii był dziennik "Prawda". Wszyscy wiedzieli, że "Prawda" pisze same kłamstwa.

W III RP najważniejszym organem prasowym Partii jest Gazeta, której nazwy nie wolno wymieniać w kontekście negatywnym, by nie trafić przed sąd. Gazeta sugeruje, że jej czytelnicy mają jakiś wybór. W rzeczywistości nie mają żadnego wyboru, ponieważ hasła Lenina o centralizacji i podporządkowaniu kierownictwu są dla Gazety bezwzględnie aktualne. Gazeta uczy jak żyć i myśleć, a inne od wyrażanych przez nią poglądy to "oszołomstwo". Nikt z własnego wyboru nie chce być przecież uznawany za wariata, prawda?

Lewactwo już dawno machnęło ręką na klasę robotniczą, gdyż ta w dobie społeczeństwa postindustrialnego straciła na znaczeniu, ale ponieważ lewactwu jakaś uciskana mniejszość jest potrzebna do istnienia jak świeże powietrze (bo do władzy może wspiąć się tylko po czyichś plecach), musiało sobie poszukać innej mniejszości. No i znalazło zboczeńców. Zboczeńcy zawsze są w mniejszości, na co wskazuje sama nazwa - zboczeniec to ktoś kto zboczył z kursu powszechnie uważanego za normalny. Od tego czasu ruszyła kampania, za pośrednictwem manipulowania słowami próbująca w magiczny sposób zakląć rzeczywistość. Według jej rzeczników dziś już nie ma zboczeńców. Są "geje", bądź szerzej "homoseksualiści", oraz "biseksualiści" i "transseksualiści". Lewactwo wzywa, byśmy byli wobec nich "tolerancyjni". I swoją starą metodą odwraca znaczenie słowa "tolerancja" - z "przyzwolenia" na "akceptację". Nawet więcej niż akceptację; na uwielbienie i wyznacznik naszej europejskości. Tygodnik "Newsweek", pokrewny Gazecie, grzmi z okładki: "Grodzką w kołtuna. Jeśli Anna Grodzka zostanie wicemarszałkiem Sejmu, Polska zda test tolerancji".

Lewactwo nie tylko potrafi kręcić słowami, ale wie także, kiedy należy to szczególnie intensywnie robić. Jeszcze w czasach, gdy Janusz Palikot był członkiem (bez podtekstów) Partii, Rafał Ziemkiewicz pisał, że po każdym jego wyskoku czy innym happeningu natychmiast należy sprawdzać, co takiego dla Partii niewygodnego zdarzyło się w ciągu ostatnich 24 godzin. Jak widać, Palikot w opozycji nadal wypełnia swoje zadania.

Tak więc Gazeta i jej pochodne zajmują się Grodzką, związkami partnerskimi etc, co urasta do rangi największych naszych problemów. A w cieniu tego wszystkiego dojrzewa sobie bezrobocie, sięgające już takich poziomów, że co trzeci młody Polak jest bez pracy. Komisja Europejska po przekrętach Partii odbiera nam miliardy na budowę dróg. Lecz my musimy zdawać test tolerancji, bo to jest najważniejsze.

Ale myślenie magiczne zawsze kończy się klapą i gdy niebo przestanie być już szare, jak dzisiaj, gdy piszę te słowa, to na pewno nie stanie się zielone.

Tomasz Kowalczyk

1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.