• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wielkie słowa małych ludzi

Tomasz_Kowalczyk.jpg

Albo też "małe słowa wielkich ludzi", gdyby chodziło o innych ludzi. Jak zwał, tak zwał. Miałem kiedyś koleżankę, która przywaliła mi najpiękniejszym komplementem, jaki w życiu usłyszałem: stwierdziła, że mam radiowy głos. I wtedy pomyślałem sobie, że fajnie byłoby pracować w radiu i prowadzić program publicystyczny o którymś z dwóch wymienionych wyżej tytułów.

Niedawne dni zaowocowały w takie słowa. Najpierw ex-prezydent Lech Wałęsa zaproponował, by homoseksualistów w sejmie posadzić za murem. Potem Stefan Niesiołowski stwierdził, że 800 tys. niedożywionych polskich dzieci powinno jeść szczaw, bo on tak za młodu robił i jakoś żyje. Zaś pani Julia Pitera ogłosiła: "Jeżeli spytamy dzieci, czy jadły śniadanie, to niestety dużo dzieci powie, że nie. Kultura jedzenia śniadań w Polsce nie istnieje".

Z Wałęsą sprawa jest stosunkowo prosta. Jest to pan starej daty, o umyśle nieskomplikowanym, w związku z czym jeśli zobaczy zboczeńca, to po prostu wie, że jest to zboczeniec i żadną dialektyką nie da się Wałęsy przekonać, że jest inaczej. Problem pojawia się w percepcji jego wypowiedzi, odczuwanej przez lemingów. Otóż lemingi nie pamiętają, że na początku lat 90. XX w. Wałęsa był opluwany przez jedynie słuszną Gazetę. Ja zaś pamiętam, jak to przy wyborach prezydenckich moi rodzice zostali poddani towarzyskiemu ostracyzmowi za to, że głosowali na niego, a nie na Tadeusza Mazowieckiego. Przyklejono im łatkę antysemitów, co skądinąd mnie zdziwiło, bo nic mi nie było wiadome, jakoby Mazowiecki należał do naszych Starszych Braci w Wierze.. Ale później już wiatr powiał z innej strony i obecnie wiadomo lemingom powszechnie, że Wałęsa to bohater który z niewielką pomocą Danuśki, Papieża i prezydenta Reagana obalił komunizm. Tyle, że samodzielnie.

Za czym, jeśli chwalony przez Gazetę Lech Wałęsa powie coś niepoprawnego politycznie, w umysłach lemingów pojawia się ciężki dysonans poznawczy. To poważna sprawa, bo od czasów Leona Festingera wiadomo, że dysonans poznawczy działa jak kara i wywołuje przykre napięcie emocjonalne, które ukoić może dopiero stosowna wykładnia Gazety. Pewnie takowa się już pojawiła; nie wiem, nie czytałem. Trochę to jak u Jerome’a K. Jerome’a, gdy cierpiący na morską chorobę pasażer promu płynącego przez kanał La Manche wychyla się niebezpiecznie przez burtę i odciągany jest przez narratora, który wrzeszczy: "Ej, uważaj pan, bo pan wypadniesz!", na co nieszczęśnik odwraca pozieleniałą twarz ku swemu wybawcy i jęczy: "O rany Boskie! A niech wypadnę!". Ciężkie musi być życie leminga.

Z Niesiołowskim i Piterą sprawa trudniejsza. Można się spierać, czy niedożywionych dzieci w Polsce jest rzeczywiście 800 tysięcy. Może istotnie liczba to zawyżona. Ale jeśli nawet było by ich "tylko" 80 tys.? Skoro jesteśmy w istocie tzw. Zieloną Wyspą na mapie światowego kryzysu, dlaczegóż to Niesiołowski szuka punktu odniesienia w ciężkich powojennych czasach swojej młodości? Mógłby poszukać dalej, jak choćby w młodości jednego mojego pradziadka, który na przednówku wychodził w pole i wygrzebywał przemarzłe, zepsute ziemniaki, z których następnie gotowano zupę, utrzymującą rodzinę przy jako takim życiu. A jakby się cofnąć do połowy XIX w. na przykład - o, to by było coś! Nie tylko, że ludzie nie mieli wtedy na przykład telefonów komórkowych, ale nawet nie wiedzieli o istnieniu fal elektromagnetycznych! Golicja i Głodomeria. Tylko czy taki punkt startu ma przybierać nowoczesny i europejski kraj? No i jak to wytłumaczyć lemingom, zwłaszcza w sytuacji, gdy w sieci dostępne są zdjęcia kilkuletniego Niesiołowskiego z dosyć pucułowatą buzią, nie świadczącą o przymieraniu głodem i żywieniu się szczawiem i odpadkami znajdowanymi w rowie? (Chyba, że puchł z głodu, ale wtedy na fotografa tym bardziej kasy by nie było).

Pitolenie Pitery, nawet nie dorastające do sławnej wypowiedzi Marii Antoniny można pozostawić bez komentarza. W kulturę jedzenia śniadania jestem tak jakoś naturalnie wyposażony. Z prostego powodu: jak się nie najem, to jestem głodny. Więc jutro na śniadanie wsunę jajko sadzone, popiję herbatą z cytryną i wyjdę, po drodze kupiwszy jeszcze w cukierni jagodziankę. Kosztuje niepostrzeżenie dwa razy tyle, co w marcu ubiegłego roku.

Ale mali ludzie stołują się u Magdy Gessler, ryzykując, że będą wyglądać i ważyć tyle co ona, i nadal raczą nas wielkimi słowami.

Tomasz Kowalczyk

1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.