Trzeba znaleźć polityka giętkiego, zdolnego do przyjęcia każdego poglądu za niewygórowaną cenę. Polityk musi być poddany wstępnej obróbce socjotechnicznej. Ma być sympatyczny i mówić to, co ludzie chcą usłyszeć. Póki jest w opozycji, niech atakuje każdego, kto chce coś sensownego robić. Reformatorzy i tak są mało lubiani.
Gdy już dojdzie do władzy, musi otoczyć się ludźmi dobrze wyglądającymi w mediach. Pozostałe kompetencje nie są tak istotne. Czas na rządzenie powinien dzielić pomiędzy poprawianie własnego wizerunku a rozdzielanie zadań propagandowych wśród swoich członków rządu. Czasem jednak trzeba załatwić coś konkretnego. Najważniejsze to nie zapominać o patronach i sponsorach. Patronom należy powierzyć uprawianie polityki zagranicznej i kluczowe decyzje w sprawie bezpieczeństwa. Co do sponsorów sprawa jest trudniejsza. Ważne piony gospodarcze należy obsadzić ich pracownikami. Trzeba pilnować, by każdy sponsor był jakoś zaspokojony i nie upubliczniał wzajemnych powiązań. Jeżeli któryś z nich przesadzi i dostanie się pod lupę organów ścigania, można zmienić szefa służby, która go tropi, albo zmienić prawo. Sponsorów nie wolno zostawiać bez opieki, bo się zemszczą albo wygadają.
Każda decyzja powinna być sukcesem. Nawet niepodejmowanie decyzji należy uznać za doskonałą taktykę. Opozycji nie należy dopuszczać do głosu, chyba że tę opozycję stworzyło się samemu. Krytykę, szczególnie słuszną, należy przedstawić jako przejaw agresji. Z rządem nie zgadzają się tylko frustraci i ludzie chorzy z nienawiści.
Co zrobić, gdy źle wybrana firma nie może skończyć autostrady? Trzeba wyjaśnić, że rząd nie nadąża, bo ciągle buduje. A gdy nowo oddany stadion zagraża życiu widzów? Można nagiąć przepisy dotyczące bezpieczeństwa albo pokazać, jaki obiekt jest śliczny. Ustawa nie nadaje się do wprowadzenia w życie - trzeba zrobić powszechne konsultacje, które pozwolą stwierdzić to, co widać. Kiedy ludzie się wkurzą i wyjdą na ulicę, należy ich poprzeć i pokazać, że tak naprawdę zawinili poprzednicy. Jeżeli lud tego nie kupi, trzeba udowodnić, że bunt jest podsycany dla politycznej gry.
Tak można rządzić, póki nie sypną się katastrofy. Kiedy jednak zaczną się one zdarzać, a po pewnym czasie takich rządów tak się z pewnością stanie, należy pokazać swoje zaangażowanie w akcje ratownicze. Gdy akcja nic nie pomoże, państwo musi się sprawdzić w sprawnym organizowaniu pogrzebów. Tego się krytykować nie da, bo nikt nie brzydzi się bardziej niż premier wykorzystywaniem śmierci do politycznej walki. Jest też to dobry powód, by go o nic nie obwiniać. W końcu politycznymi awanturami nie wolno zakłócać żałoby. Wkrótce zresztą okresy bez żałoby będą na tyle rzadkie, by premier naprawdę miał święty spokój.
Tomasz Sakiewicz
505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków
Layout i wykonanie: Wójcik A.E.