Olimpijczyk


Ponieważ zauważyłem, że wzmianki o różnych znakomitych, światowych posadach dla mężów stanu zwykły poprzedzać ich upadek, i to zazwyczaj w polityczny niebyt, czego boleśnie doświadczył Aleksander Prezydent.
Wszystkich Magistrów, nie na żarty zacząłem się martwić o los Władimira Władimirowicza, któremu, jak sugerują media, zaproponowano (naturalnie po zakończeniu premierowania) posadę prezesa MKOL.
Nie ulega wątpliwości, że jest to stanowisko poważne i lukratywne, choć zapewne tytuł Przewodniczący Światowej Rady Obrońców Pokoju (jeśli jeszcze coś takiego istnieje) brzmiałby lepiej, a i kompetencje byłyby bardziej trafione, biorąc pod uwagę, że wszelkich paskudnych przeciwników pokoju Władimir Władimirowicz gotów był ścigać nawet w wychodku. I to damskim.
Wspomniana nominacja ma same plusy - po pierwsze, wielki bratni naród przyjąłby to z satysfakcja. I ulgą!
Po drugie, Ruch Olimpijski zyskałby fachowca, który zna się na rzeczy. Sam trenował na macie (niektórzy twierdzą, że nawet na Macie Hari), szczerze kocha sportowców i sportsmenki. Jedna mistrzyni olimpijska w gimnastyce, a przy okazji deputowana do Dumy - Anna Kabajewa zaszła nawet z tego uwielbienia w ciążę, w dodatku za pomocą niepokalanego poczęcia.
Przy okazji można by poszerzyć liczbę dyscyplin olimpijskich o wiele nowych, ciekawych sportów obronnych, popularnych w ojczyźnie ewentualnego prezesa, jak strzelanie do wyrzutków, wysadzanie bloków (startowych), trucie na odległość, rzut głowicą, wyścig we mgle na dochodzenie czy manipulowanie kurkiem (gazowym).
Pozwoliłoby to również na odrodzenie się sportu w pełni amatorskiego. Jak wiadomo, amator to ktoś, kto startuje dla przyjemności, podczas gdy zawodowcy muszą to robić dla pieniędzy. Jeden z najbogatszych ludzi świata dorabiać się już nie musi. Można być pewnym, że pod jego rządami powróciłyby czasy fair play i pokojowej rywalizacji.
Oczywiście Władimir Władimirowicz może się zorientować, że taka propozycja to próba wyślizgania go na suchym lodzie, i odrzucić ofertę.
Ale zawsze lepsza jest sytuacja, kiedy oferty są, niż kiedy ich nie ma.
W końcu jego przyjacielowi Donkowi, mimo złudnych miraży, trudno liczyć nawet na posadę wicedyrektora Gazpromu. A i oferta prezesury MAK, po przejściu generał Anodiny na zasłużoną emeryturę, niepewna.


Marcin Wolski