• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wróg ludu

Adolf 2011

Jeśli komuś mogło się wydawać, że wybrano do polskiego parlamentu błazna i happenera, gwiazdę jednego sezonu, lidera jakiejś Partii Przyjaciół Marychy, winien obejrzeć sobie pierwsze przemówienie demagoga z Biłgoraja. I się przestraszyć. Nie było w nim świńskich ryjów, sztucznych penisów, różowego garniturka czy pistoletu, był mówiący niezłą polszczyzną, ze swadą, polityk bijący w PO i premiera, że aż dudniło.

Przybysz z Księżyca nieświadom, co było wczoraj ani "kto to mówi", mógłby nawet zerwać się do oklasków. Bo jakże się nie zgodzić z krytyką władzy podaną z wielką elokwencją? "Mówił tak, że aż chce mu się wierzyć" - słyszałem z niejednych ust. I to niestety prawda - Palikot zastosował metodę Tuska, tyle że go przewyższył. Zaczął mówić ludziom to, czego słuchają chętnie, nie zastanawiając się nad konsekwencjami, kreował się na rzecznika ich rozżalenia, gniewu, a zarazem aspiracji. Jednocześnie - a to już niewielu widziało - porozumiewawczo mrugał do Tuska: "To tylko taka gra, Donek, jak tylko będziesz potrzebował naprawdę mojego poparcia, to je dostaniesz. Jeśli Pawlakowi puszczą nerwy, a koalicja pójdzie w KRUS, zamiast koniczynek przyjdą moje >>palikocięta<<".

Czy jednak wszystko w jego słowach było grą pod publikę? Wydaje mi się, że w jednym Golem, wyszkolony przez Tymochowicza, był autentyczny: w atakach na Kościół i wierzących. Wpisał się w modną na postępowym Zachodzie tendencję, a zarazem zaapelował do ciemnej strony mocy i kreował wroga.

Szybciej niż liderzy PO zorientował się, że straszenie Kaczyńskim kończy się, a ludzie potrzebują wroga, potrzebują strachu. Więc w sposób godny Dana Browna tego wroga im pokazał - ludzi z Opus Dei w rządzie Tuska, wszechogarniający spisek Kościoła i katolicki terror, który wystarczy odrzucić, a będziemy bogaci, zdrowi i postępowi. Bzdura, ale świetnie się sprzedaje! Wyrzucić krzyże, pogonić księży, opodatkować, usunąć ze szkół, zakazać chodzić w sutannach, a najlepiej pożenić!

Dzisiaj to postulaty zdecydowanie na wyrost. Ale jutro - przestudiujmy historię Meksyku lat 20. czy Hiszpanię międzywojnia. Dzieje pierwszych chrześcijan i Żydów przez parę tysięcy lat. Nie zdziwmy się, gdy w kolejnych wystąpieniach dowiemy się, kto nas opóźnia, kto powoduje kryzys, zatruwa studnie i umysły...

Słuchając posła Janusza mimowolnie stawał mi przed oczami także inny poseł, imieniem Adolf, też lider zrazu niewielkiej groteskowej partii, opowiadający bzdury na temat spisków Żydów, chrześcijan i kapitalistów, jeszcze śmieszny a już straszny. Upłynęło zaledwie 80 lat...

Marcin Wolski



1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.