Jaki hormon taki mormon - żartował wiele lat temu Stanisław Jerzy Lec.
Ostatnio znowu sporo się mówi o mormonach, głównie ze względu na osobę republikańskiego kandydata na prezydenta Matta Romneya, który wprawdzie jest mormonem "soft", ale zawsze można się do niego przyczepić. O tym wyznaniu, do wspólnoty z którym nie chcą się przyznawać inne odłamy chrześcijaństwa, mimo że kontrowersyjne wielożeństwo zawiesiło ponad sto lat temu, pokutuje wiele plotek i mitów, a ostatnio nagłaśniana jest szczególnie jedna - chrzczenie ludzi bez ich zgody już po śmierci. Szczególne oburzenie budzi to wśród Żydów.
I to mnie trochę dziwi, podobnie jak ataki ateistów na symbole chrześcijaństwa.
Dziwi mnie, ponieważ jest nielogiczne.
Przecież jeśli w Coś nie wierzę, to to Coś mnie nie obchodzi, ergo jest mi obojętne, czy zostanę po śmierci ochrzczony czy obrzezany, czy na granicznym płocie z sąsiadem będzie się kręcił młynek buddyjski, a na ścianie w pracy będzie wisiał krzyż, półksiężyc czy gwiazda Dawida (niepotrzebne skreślić).
Atak na symbole czy praktyki, które powinny być atakującym obojętne, a dla jakichś ludzi są ważne i drogie, dowodzi, że mimo zapewnień obojętne nie są.
Prawdziwego ateusza święcona woda nie zdenerwuje, ale diabła poparzy.
Trzeba naprawdę wierzyć w zbawczy charakter chrztu, by się mu sprzeciwiać, i uznawać potęgę krzyża, aby wydawać mu walkę.
Oczywiście istnieje jeszcze inny powód.
Walka z tym, co dla innych jest drogie i święte, stanowi świetny sposób określenia, wyznaczenia własnego antytotemu i określenia miejsca zbiórki.
Oczywiście można zbierać się pod hasłami pozytywnymi, aby coś tworzyć, budować...
Jednak pod sztandarami nienawiści udaje się to łatwiej i szybciej.
O wiele łatwiej jest zablokować drogę, niż ją zbudować.
A skądinąd przy okazji tego chrztu po śmierci przypomniała mi się anegdota z czasów komuny o jakimś facecie, który w testamencie zapisał się do partii. Po co mu to było?
Marcin Wolski
505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków
Layout i wykonanie: Wójcik A.E.