Zastanawiając się nad różnicą, która dzieli mnie i mnie podobnych "karłów redakcji" od koryfeuszów dziennikarstwa w rodzaju pani Paradowskiej, Lisa czy Durczoka, dochodzę do wniosku, że kwestia dotyczy poinformowania.
My biedacy zastanawiamy się, wątpimy, dywagujemy, a oni po prostu wiedzą.
Skąd czerpią swoją wiedzę, kiedy nawet podstawowe źródła, to jest prace zbiorowe pod redakcją Anodiny i Millera, są wewnętrznie sprzeczne, a wątpliwości na temat katastrofy smoleńskiej może mieć nawet absolwent skróconego kursu propedeutyki filozofii, pozostaje słodką tajemnicą naszych autorytetów zawodowych. Może to iluminacja, rodzaj objawienia, jakie przydarza się nielicznym podczas rozmowy z Tuskiem albo Putinem, a może po prostu dziecięca wiara w prawdomówność władzy naszej i waszej.
Jakaż cudowna jest moc takiej wiary, pozwalającej całe lata bronić tezy, że Katyń zrobili Niemcy, angażować się do szpiku kości w ataki na szpiegów hitlerowskich w rodzaju Gomułki i Spychalskiego w 1949 r., w potępianie syjonistów w 1968 r., potem warchołów w 1978 r., destablizatorów w 1981 r. czy oszołomów w 1992 r. Wiary, która jednego dnia mogła zmienić się w przekonanie, że Gomułka to mąż opatrznościowy, prof. Bauman, Brus czy Wolińska - najwyższe autorytety moralne, Michnik i Kuroń to propaństwowcy i najlepsi przyjaciele "ludzi honoru", a Wałęsa - skarb narodowy bez skazy... Na dzień, w którym Antoni Macierewicz doczeka się z ich ust komplementu wybitnego i dalekowzrocznego patrioty, wypadnie trochę poczekać, ale niewątpliwie kiedyś ten moment nadejdzie.
Trudno nie widzieć samych zalet bycia "ludźmi wielkiej wiary" - utrzymują się w głównym nurcie, nie znają wykluczenia i niedostatku, nasz łagodny naród nigdy im w twarz nie napluje ani w gębę nie przyłoży. Uginają się pod ciężarem nagród, połyskują wśród celebrytów. Kiedy się coś zmienia, westchną co najwyżej "takie były czasy", bo wiedzą, że są bezkarni. Można było opluwać represjonowanego biskupa Kaczmarka, a potem zostać premierem "pierwszego niekomunistycznego rządu". Można obrażać wszystko, co dla Polaka święte, i być przez tychże Polaków wybieranym do władz.
Oni to wiedzą. A my, kurde, nie!
Marcin Wolski
505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków
Layout i wykonanie: Wójcik A.E.