• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dziękujemy, Agnieszko!

Marcin Wolski

Rzadko w tym miejscu wspominam o sporcie, ale przeważnie nie bardzo mam o czym. Ostatni weekend sprawił miłą niespodziankę, bo i wspaniały sukces polskich siatkarzy, i Radwańska w finale Wimbledonu...

Przy okazji jakaż wspaniała ilustracja naszej propagandowej schizofrenii. Mistrzostwa Europy piłki kopanej, w której polska drużyna z trudem zagrała rolę tła, zawładnęły nami totalnie. Strach było otworzyć lodówkę, żeby nie trafić tam na malutkiego Smudę z chorągiewką w zębach. Kazano nam cieszyć się z klęski i dziękować drużynie za porażkę (w innych kulturach po takim wyniku wysyłano zawodników na białe niedźwiedzie lub wyrywano im serca - choć nie brak opinii, że u Majów wyrywano serca w nagrodę za zwycięstwo).

Na całą zabawę wydaliśmy kasę, którą spłacać będą przyszłe pokolenia, a inwestycje opłacą się jedynie wtedy, gdy Wietnamczycy zechcą znów wydzierżawić Stadion Narodowy na Jarmark Europa. Jeśliby pieniądze przekręcone przez nasze "latokręciny" przekazać na jakikolwiek inny cel, np. na kulturę i naukę, mielibyśmy za parę lat grad Nobli i poziom Florencji doby Medyceuszy.

W porównaniu z humbugiem piłkarskim tenis to antypody. Eleganckie, choć przecież równie dramatyczne i widowiskowe. Atoli podczas wimbledońskich półfinałów daremnie szukałem stacji radiowej lub telewizyjnej (jakaś podobno była, ale nie na moim satelicie), transmitujących jedno z najważniejszych wydarzeń polskiego sportu. Nie było (może poza Krakowem) stref kibica. Po sukcesie zachwyt trwał krótko, po porażce nie było zbiorowego dziękowania.

Czy dlatego, że panna Agnieszka wdrapała się na tenisowy szczyt dzięki własnej pracy i determinacji bez udziału państwowych pieniędzy, potężnej związkowej biurokracji, korzystając jedynie ze wsparcia rodziny i znacznie później sponsorów?

A może powodem jest, że nie bawi ją granie w klubie pseudocelebrytów, rozmaitych estradowych szmirusów, którzy jeśli nawet szczycą się ilorazem inteligencji, to ten iloraz zatrzymał się na poziomie biustu (inna sprawa, że iloraz w ich rozumieniu znaczy: ile razy...)?

Chyba jednak najważniejsze, że obie siostry Radwańskie nie wstydzą się polskiego patriotyzmu, czytają książki i prasę niezależną, bywają na patriotycznych demonstracjach i nie zabiegają o łaski salonu.

Mogłyby być zbyt ponętnym wzorcem dla polskiego sukcesu, również finansowego, powodem do narodowej dumy i wiary młodych ludzi, że marzenia są do zrealizowania!

I dlatego mainstreamowi z Radwańskimi nie po drodze.



Marcin Wolski

1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.