• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Potrzeba aluzji

Marcin Wolski

"Publiko droga, nie myśl, zaprawdę,
że ciebie, miła, nie doceniam,
dałbym ci szczęście, dałbym ci prawdę,
a mogę dać ci... do zrozumienia"
- recytował przed laty w kabarecie "Pod Egidą" Jonasz Kofta.

W PRL-u dialog polityczny w kabarecie mógł przebiegać jedynie dzięki niedomówieniom i aluzjom. Dalej czekały represje, zakaz publikacji, drugi obieg... Posługiwanie się aluzją było trudną sztuką - trzeba było skonstruować myśl tak, aby cenzor puścił, a odbiorca zrozumiał. Rozkwitła więc owa umiejętność szyfrowania i deszyfrowania nad wyraz bujnie, świat nieprzedstawiony ukryty został w baśni (lub antybaśni), fantastyce, grotesce...

Kiedy nastała wolność, wielu wydawało się, że zostaliśmy ze swoją przez lata kształconą umiejętnością niczym woźnice powozów w dobie samochodów. Przecież można już było mówić pełnym głosem, na każdy temat! Aluzja co najwyżej mogła stanowić literacką zabawę, estetyczną łamigłówkę - w czasach Polskiego ZOO można było napisać, że Kuroń, że Geremek, że Michnik… Ale wstawienie w ich miejsce Hipopotama, Kozła czy Lisa wyglądało zabawniej i bardziej elegancko.

Od pewnego czasu coraz częściej dochodzę do wniosku, że wypada przeprosić się z aluzją. Mówienie pełnym głosem staje się coraz bardziej kosztowne. Sfora prawników tylko czeka, aby capnąć kogoś za "zbrodnię obrazy majestatu" (żarty na stronie antykomor) czy złośliwą krytykę lidera "największej demokratycznej gazety na świecie".

Może już nie wystarczyć formuła "Bronisław K." czy "Adam M.". Odpowiedni prawnik udowodni, co trzeba, a krytykant zapłaci.

Czy jest to moment, żeby sięgnąć po aluzje - zamiast o prezydencie pisać o królu z Zasiedmiogórogrodzia, a duchowych spadkobierców KPP przedstawiać jako krasnoludków w RÓŻOWYCH czapeczkach? Tworzyć bajki z królestwa Ambergoldii czy innej Komorusji, krzepiąc tych, co myślą podobnie, równocześnie zabezpieczając sobie spokojne życie?

Nie tak łatwo! Krytyka ubrana nawet w aluzje i tak pozostaje dziś dla władzy krytyką, ergo autor nie może liczyć na nic dobrego - nie dla niego sute zarobki, nagrody i odznaczenia. A poza tym wydatnie zmalała grupa osób, które potrafią aluzje właściwie odczytać. Albo po prostu im się nie chce.

Inna sprawa - im dłużej dławić nas będzie obręcz poprawności, ograniczać się będzie prawo do wypowiedzi, a przestrzeń do dialogu zniknie zupełnie, nie będzie innego wyjścia... Chyba żeby ruszyć tłumnie na Bastylię...(coraz częściej w łagodnych zazwyczaj oczach mych rodaków widzę gniew ludzi gotowych na wszystko). Oczywiście to tylko aluzja.



Marcin Wolski

1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.