• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Parantele

Marcin Wolski

Różne głupoty w wykonaniu byłych prezydentów zdarzyło mi się słyszeć, ale zdanie Kwaśniewskiego, że "powrót PiS do władzy grozi nam konfliktem z Rosją" wstrząsnęło mną do głębi. Oto były "ociec ojczyzny" publicznie potwierdza naszą niesuwerenność.

Wydawało mi się, że chociaż w polityce, atakując politycznego rywala, na wiele można sobie pozwolić, nie można sięgać po argument, że jego wybór nie będzie się podobał sąsiadom. Znaczyłoby to przecież, że nie możemy sobie pozwolić na wybieranie tych, których chcemy, lecz tylko tych, którzy podobają się za granicą. Wnioski dalej idące sprowadzałyby się do stwierdzenia: dajmy sobie spokój z wyborami, skoro i tak od nas nic nie zależy, po co kosztowne kampanie - niech to zrobią za nas hegemonowie. Tylko którzy? Ci z Berlina czy z Moskwy? Oczywiście mogłyby o tym rozstrzygnąć wybory, ale zgodnie z rozumowaniem Kwaśniewskiego - lepiej będzie, jeśli sąsiedzi rozstrzygną to między sobą.

Żeby było jasne: narodowi jako całości też zdarza się popełniać pomyłki - np. nie został doinformowany co do agenturalnego umoczenia "Bolka" czy "Alka", nadto w odróżnieniu od Napoleona, który nominując marszałków, dopytywał się, czy kandydaci mają szczęście, taki aspekt uchodził dotąd jego uwagi.

A szkoda!

Spoglądając wstecz, nie sposób nie zauważyć, że rodzina, do związków z którą aktualny prezydent tak chętnie się przyznaje, należy do najbardziej pechowych w naszych dziejach. Pomińmy już dzielnego, ale niefartownego "Bora" Komorowskiego - ciekawe, czy pod innym przywództwem plan "Burza" potoczyłby się inaczej, i nie pastwmy się nad panem Komorowskim (Samuelem?), którego rolę podczas słynnej uczty w Kiejdanach Henryk Sienkiewicz tak opisuje: "Komorowski wstał, rozwinął leżący przed sobą pergamin i począł czytać straszną ugodę rozpoczynającą się od słów: >>Nie mogąc lepiej i dogodniej postąpić w najburzliwszym teraźniejszym rzeczy stanie, po utraceniu wszelkiej nadziei na pomoc najjaśniejszego króla, my, panowie i stany Wielkiego Księstwa Litewskiego, koniecznością zmuszeni, poddajemy się pod protekcję najjaśniejszego króla szwedzkiego (...)<<".

Zauważmy raczej, że dwa największe nieszczęścia I RP zawdzięczamy pannom Komorowskim (!) - Helenie, spór o którą między Danielem Czaplickim a Bohdanem Chmielnickim był bezpośrednią przyczyną kozackiego powstania roku 1648, oraz Komorowskiej Gertrudzie, córce starosty nowosielskiego, którą tajnie poślubił magnat Szczęsny Potocki, wywołując wielki gniew swego ojca Franciszka. Tenże nakazał ciężarną już kobietę porwać i zamordować (1771 r.), co złamało charakter jego syna, prowadząc go po latach wprost do Targowicy.

Można powiedzieć: przypadek i pech, ale jak twierdzą historycy, cała historia to pasmo szczęsnych i nieszczęsnych przypadków.

Co jednak nie oznacza, że wsłuchawszy się w słowa eksprezydenta, coraz bardziej porażonego wirusem filipińskim, w naszych najważniejszych wyborach powinniśmy zdawać się na obcych. Na ich upodobania i ich serwery!

Marcin Wolski


1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.