Ze wzgórza pod Krakowem

Kwitnący krzyż


Według tradycji ormiańskiej Drzewo Chrystusowe wypuściło zielone gałązki i pączki róż

10 kwietnia wziąłem udział w Biało-Czerwonym Marszu Pamięci. Była to oddolna inicjatywa społeczna, zorganizowana przez Małgorzatę Wójtowicz, osobę dotychczas szerzej nieznaną, która pomimo opieki nad małymi dziećmi potrafiła za pomocą poczty internetowej dotrzeć do bardzo wielu osób. Przed godziną ósmą rano na krakowskim Rynku Głównym zgromadził się ośmiusetosobowy tłum z transparentami i flagami narodowymi. Z duchownych przybył także ks. Józef Krzywda, profesor i dyrektor Instytutu Prawa Kanonicznego na Papieskim Uniwersytecie Jana Pawła II. Pojawiło się też kilku kleryków zakonnych. Po odśpiewaniu "Pieśni konfederatów barskich" ruszyliśmy całą szerokością ul. Grodzkiej pod Krzyż Katyński przy kościele św. Idziego. Portret Pary Prezydenckiej niósł znany artysta-fotografik Stanisław Markowski. Marsz eskortowała policja. Pod krzyżem poprowadziłem modlitwę za zmarłych, przypominając, że ofiary tragedii smoleńskiej zginęły na służbie Rzeczypospolitej. Wspomniałem też temat walki o prawdę o ludobójstwie dokonanym na Polakach przez Związek Radziecki. Dalszą część poprowadził ks. prof. Józef Krzywda. Odczytał on także modlitwę za Ojczyznę, autorstwa ks. Piotra Skargi.
Następnie głos zabrała dr Zuzanna Kurtyka, żona śp. prezesa IPN, która objęła patronat nad marszem. Upomniała się ona o tablicę pamiątkową pod krzyżem dla uczczenia ofiar katastrofy. Powiedziała również "Dopóki o prawdę o Katyniu będziemy musieli walczyć, dopóki o prawdę o Smoleńsku będziemy musieli walczyć, nie łudźmy się, że zrealizujemy tak popularne dzisiaj w mediach polsko-rosyjskie pojednanie. Jak Rosjanie to pojednanie widzą, dali nam przykład w dniu wczorajszym, zabierając naszą tablicę". Zgadzam się z tymi słowami. Dedykuję je tym polskim politykom, którzy naiwnie jak małe dzieci nadal wierzą, że płk Władimir Putin, funkcjonariusz zbrodniczego KGB, to nasz przyjaciel.
Po marszu podpisałem się pod apelem w obronie kolejnej ofiary "Gazety Wyborczej", którą tym razem stała się Szkoła Podstawowa nr 85 w Nowej Hucie-Mistrzejowicach, nosząca od kilku lat imię legendarnego kapelana "Solidarność" ks. Kazimierza Jancarza. A za co ta dobrze prowadzona placówka oświatowa została tak niemiłosiernie zaatakowana przez "cyngli" Adama Michnika? Oczywiście za wychowywanie młodego pokolenia w duchu miłości do Ojczyzny. Do nagonki przyłączyli się również ci, co chcą się zemścić na dyrektorce szkoły Barbarze Nowak za to, że została radną miejską z ramienia PiS. Do sprawy jeszcze powrócę.
Kilka dni później pojechałem do Warszawy, aby w siedzibie IPN, jako ubiegłoroczny laureat Nagrody Kustosz Pamięci Narodowej, uczestniczyć w obradach kapituły tejże nagrody. Spotkanie rozpoczęło się od skandalu, który wywołał znany z poprawności politycznej prof. Andrzej Friszke, nowo wybrany członek Rady IPN. Odczytał on oświadczenie, w którym domagał się usunięcia z kapituły syna śp. Janusza Kurtyki. Na szczęście zebrani zareagowali na to ze spokojem i potwierdzili prawo Kurtyki juniora do zasiadania w tym gremium. Profesor, widząc swoją kompromitację, po kwadransie ze wściekłością na twarzy wyszedł z sali i nie wziął udziału w głosowaniu. Skutek był taki, że popierany przez niego kandydat Henryk Wujec przegrał.
Kandydatur zgłoszono łącznie 116, z których wstępnie wybrano 15. Ja popierałem państwa Siemaszków, opozycjonistę i plastyka Adama Macedońskiego z Krakowa i autora 'Madonn Kresowych" Tadeusza Kukiza z Wrocławia oraz Stowarzyszenie "Huta Pieniacka" ze Wschowej i Związek Sybiraków. W tajnym głosowaniu wybrano pięć kandydatur - dwie zbiorowe i trzy indywidualne. Jednogłośnie wygrali Władysław i Ewa Siemaszkowie (ojciec i córka), autorzy monografii "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945". Chciałbym widzieć miny ich adwersarzy, a zwłaszcza Grzegorza Motyki (też nowego członka Rady IPN) oraz Piotra Tymy, szefa Związku Ukraińców w Polsce. Ci dwaj chyba pomimo świąt ogłoszą żałobę, rozdzierając szaty i posypując głowy popiołem. O innych laureatach napiszę w następnym felietonie. Wręczenie nagród odbędzie się 15 czerwca na Zamku Królewskim w Warszawie.
Następnego dnia udałem się pod inny krakowski krzyż. Jest nim Chaczkar - kamienny krzyż ormiański, ustawiony siedem lat temu przy kościele św. Mikołaja. Zgodnie z tradycją ormiańską ozdobiony jest on zielonymi gałązkami i kolorowymi kwiatami. Jak bowiem wierzą chrześcijanie wschodni, drzewo, na którym umarł nasz Zbawiciel, po odnalezieniu go przez św. Heleną miało zakwitnąć. Kryje się w tym zdarzeniu głęboka prawda teologiczna mówiąca o tym, że krzyż jest nie tylko znakiem śmierci, ale i zwycięstwa nad nią. W tym duchu składam wszystkim Czytelnikom najserdeczniejsze życzenia świąteczne: Chrystus zmartwychwstał - prawdziwie zmartwychwstał! Niech zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią będzie również naszym udziałem!
Zapraszam na kolejną mszę św., którą z okazji rocznic ludobójstwa Ormian w Turcji w 1915 r. i zagłady Polaków i Ormian w Kutach nad Czeremoszem w 1944 r. odprawię 30 bm. o g. 16 w kościele św. Mikołaja przy ul. Kopernika 9 w Krakowie. Wcześniej, w Wielki Piątek 22 bm. o g. 14., zapraszam na Marsz Pamięci, który wyruszy spod kościoła Franciszkanów przy ul. Modzelewskiego 98, a na Mokotowie w Warszawie (obok stacji metra Wierzbno) i podąży pod ambasadę Turcji przy ul. Malczewskiego 36, gdzie na pamiątkę pomordowanych chrześcijan zostanie ułożony krzyż z kwiatów.


ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski