Ze wzgórza pod Krakowem

Radosne Alleluja


Pomimo kryzysu gospodarczego i arogancji władzy cieszmy się w tych dniach, bo mamy z czego

Pierwszym powodem do radości jest sam tydzień, który rozpoczął się Wielką Niedzielą, czyli uroczystością Zmartwychwstania Pańskiego. To właśnie na pamiątkę największego cudu Jezusa Chrystusa chrześcijanie świętują każdą niedzielę w roku. Nawiasem mówiąc, w języku rosyjskim do dziś (czego nie zniesiono nawet w czasach komunizmu) ten dzień tygodnia nazywa się "woskresienie", czyli po prostu zmartwychwstanie. Bieżący tydzień zakończy się Przewodnią Niedzielą, czyli Białą Niedzielą, nazywaną tak od białych alb katechumenów, którzy w tym czasie przyjmują chrzest. Od 2000 r. w tym dniu świętowana jest także uroczystość Miłosierdzia Bożego.
Drugim powodem do radości jest beatyfikacja Jana Pawła II - brata każdego z nas. Zachęcam wszystkich, którzy będą oglądać transmisję z Watykanu, aby czynili to z należnym szacunkiem. Niech nie będzie to bezmyślne gapienie się w szklany ekran, lecz wielkie przeżycie. Warto w tym dniu pomodlić się wspólnie z rodziną i przyjaciółmi oraz zapalić świece na świątecznych stołach, a na domach wywiesić flagi. Warto też sięgnąć do papieskich tekstów. Szczególnie polecam te, które są mi najbliższe - przemówienie do chorych wygłoszone w 1979 r. w kościele ojców Franciszkanów w Krakowie, oraz homilia o solidarności i wolności, wygłoszona w czasie pamiętnej mszy św. dla ludzi pracy w 1987 r. w Gdańsku. Z pewnością każdy z nas ma inne ulubione teksty.
Trzecim powodem jest dzień 3 maja, jedna z tych rocznic, w którym wspominamy nie klęskę, lecz wielkie zwycięstwo. Konstytucja uchwalona przez Sejm Wielki, choć obowiązywała tylko rok, to jednak jej pozytywne skutki odczuwamy do dziś. Warto przypomnieć, że jest to także święto naszych rodaków rozsypanych po całym świecie. Wiele milionów Polaków przez kilka pokoleń musiało z powodów politycznych lub ekonomicznych emigrować z kraju. Pamiętajmy o nich. Kto ma dostęp do internetu, niech wyśle swoim znajomym za Bugiem, Odrą czy za oceanem e-mail z pozdrowieniami i flagą narodową lub z wizerunkiem Matki Bożej Królowej Polski. W tym roku dzień święta narodowego łączy się z 90. rocznicą wybuchu III powstania śląskiego, w czasie którego powstańcy pod wodzą Wojciecha Korfantego przelewali krew nie o autonomię Górnego Śląska, lecz o przyłączenie go do polskiej macierzy. Dlatego zachęcam Czytelników mieszkających na tych terenach, aby wbrew nawoływaniom aktywistów RAŚ na swoich domach zamiast żółto-niebieskich flag regionalnych zawiesili biało-czerwone. Bo przecież pod takimi ginęli mieszkańcy Bytomia, Katowic czy Rudy Śląskiej.
Omawiając sprawy patriotyczne, chciałbym podzielić się refleksjami z krakowskich uroczystości, które odbyły się 18 kwietnia, w pierwszą rocznicę pogrzebu Pary Prezydenckiej. Na prośbę organizatorów Marszu Pamięci po raz kolejny poprowadziłem modlitwę pod Krzyżem Katyńskim w Krakowie. Na plac przy kościele św. Idziego z Rynku Głównego przyszły w patriotycznym pochodzie tysiące ludzi. Po modlitwie przemawiała Marta Kaczyńska, która podziękowała wszystkim. Przemawiał także Tomasz Sakiewicz, redaktor "Gazety Polskiej" oraz dr Mirosław Boruta z Uniwersytetu Pedagogicznego, szef krakowskiego klubu tegoż tygodnika. Z kolei poeta Leszek Długosz recytował swój wiersz, a Stanisław Markowski wykonał swoją najnowszą pieśń o Białym Orle. Odbył się także występ warszawskiego barda Pawła Piekarczyka. Całość bardzo refleksyjna i na dużym poziomie.
Po drugiej stronie placu, na zboczach wawelskich stała niewielka grupa przeciwników. Zadeptywali oni trawniki, ale straż miejska na to nie reagowała. Rodzi się więc pytanie do prezydenta Jacka Majchrowskiego, dlaczego nie było tej reakcji? Poza tym, kto zapłaci za te szkody? Czyżby znów podatnicy miejscy? Przeciwnicy cały czas darli się jak opętani. Wrzeszczeli także w czasie modlitwy "Ojcze nasz", jak i w czasie hymnu narodowego i pieśni "Boże, coś Polskę". Żenujące zachowanie. Dodam jeszcze, że Mszy św. w Bazylice Mariackiej wbrew zapowiedziom nie odprawiał ks. kard. Stanisław Dziwisz, lecz ks. Bronisław Fidelus.
Innym ciekawym wydarzeniem, przemilczanym całkowicie przez media, było zachowanie się kibiców Legii Warszawa w czasie meczu z Lechem Poznań. Na swojej trybunie wywiesili gigantyczny transparent imitujący pierwszą stronę "Gazety Wyborczej". Widać na nim było portret Adam Michnika z papierosem w ustach i napis "Przeproś za ojca i brata". Pod spodem był adres strony internetowej www.szechteriada.org, na której można przeczytać "Strona ta jest społeczną inicjatywą apolityczną, której celem jest wyłącznie zwrócenie uwagi na hipokryzję środowiska "Gazety Wyborczej" oraz faktyczne źródła ambicji ulepienia wszystkich na własny kształt i podobieństwo. Warszawiacy doświadczający szechteriady na co dzień". Po tym wydarzeniu Paweł Kosmala, prezes Zarządu Legii Warszawa, wysłał do Michnika czołobitny list, który kończy słowami "Jeszcze raz przepraszamy za organizatorów tej i poprzednich akcji godzących w dobre imię Pańskie i >>Gazety Wyborczej<< oraz prosimy, aby przyjął Pan nasze zapewnienia, iż dołożymy starań, aby takie demonstracje w przyszłości nie miały miejsca". A jakimi metodami ten cel zostanie osiągnięty? Prawdopodobnie pałką, gazrurką i nożyczkami cenzora. Kibicom warszawskim, choć jestem z Krakowa, dedykuję słowa poety "Kłamcy przychodzą i odchodzą, prawda pozostaje".


ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski