Ze wzgórza pod Krakowem

Odważny arcybiskup i chwiejny minister

Zasłużonego męża stanu Andrzej Kunert pochował bez pocztów sztandarowych, przemówień i hymnu narodowego, a nawet bez biało-czerwonych flag


7 czerwca br. odbył się powtórny pochówek abp. Józefa Teodorowicza, którego ciało po czterdziestu latach powróciło na cmentarz Obrońców Lwowa na Łyczakowie. Na uroczystość przyjechał ks. kard. Kazimierz Nycz, zwierzchnik Ormian-katolików w Polsce. Przybyli też przedstawiciele innych wyznań, w tym abp Dymitr z Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego. Nie przybył natomiast nikt z ważnych duchownych greckokatolickich, ale to może i lepiej, bo np. arcybiskup Ihor Woźniak to gorliwy czciciel Stepana Bandery, któremu co rusz święci pomniki. Kazanie po polsku wygłosił arcybiskup lwowski Mieczysław Mokrzycki. Powiedział on m.in.: "Zmarły był świetnym kaznodzieją i pisarzem. Pozostawił po sobie zbiory kazań oraz liczne publikacje o charakterze religijnym, patriotycznym i społecznym, z których wiele cieszyło się ogromną popularnością. Przeszedł do historii przede wszystkim jako gorący polski patriota i wybitny parlamentarzysta. Jako arcypasterz dbał o odnowę życia religijnego i społeczno-kulturalnego Ormian, a w sposób szczególny troszczył się o biednych. Zasłynął płomiennymi kazaniami przepełnionymi miłością do Boga i Ojczyzny".

Modlitwy nad trumną po ormiańsku poprowadził przedstawiciel patriarchy Nersesa Bedrosa XIX z Bejrutu. Mszę św. koncelebrowało kilku kapłanów, w tym bp Leon Mały oraz ks. prof. Józef Wołczański, który dzień wcześniej na Uniwersytecie Papieskim w Krakowie wraz ks. rektorem Władysławem Zuziakiem otworzył wystawę poświęconą arcybiskupowi, Wystawę tę, przygotowaną przez Fundację Kultury i Dziedzictwa Ormian Polskich w Warszawie, można zwiedzać do końca lipca (ul. Kanoniczej 9). Gorąco polecam. Również dzień wcześniej we lwowskiej katedrze ormiańskiej, z udziałem abp. Georgiana z Apostolskiego Kościoła, odbyła się wielogodzinna liturgia, wzbogacona wspaniałymi śpiewami, przeznaczona specjalnie dla polskich pielgrzymów.

Zgrzytem była jedynie lękliwa postawa organizatora, czyli Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, kierowanej przez min. Andrzeja Kunerta. Nie zadbano bowiem o asystę wojskową, poczty sztandarowe i pożegnalne przemówienia w imieniu rządu lub prezydenta. Nie wywieszono też polskich flag narodowych ani nie odegrano hymnu narodowego. Pełna żenada. Rażąca była również nieobecność ambasadora Polski na Ukrainie. Nie przybył także żaden z marszałków czy wicemarszałków Sejmu i Senatu. Jedna z osób napisała do mnie: "Gdyby chowano jakiegoś komunistę lub działacza UW, to sto razy lepiej władze przygotowałyby się do tego. Z pewnością też byłaby orkiestra i kompania honorowa. Wystarczy zauważyć, z jaką pompą odbywały się pogrzeby Bronisława Geremka czy abp. Józefa Życińskiego".

Sprawę uratowali polscy pielgrzymi, którzy przywieźli ze sobą wieńce z biało-czerwonymi szarfami. Dwa z tych wieńców były od parafian z Gliwic i Krakowa. Jeden dla Teodorowicza, drugi dla jego poprzednika, abp. Izaaka Isakowicza. Uroczystość uświetniła poruszająca się na wózku inwalidzkim Janina Zamojska, kustosz polskości we Lwowie. Oprawę muzyczną swoim śpiewem i ormiańską muzyką zapewnił Sambor Dudziński. Na grób wysypano ziemię z mogił ormiańskich w Polsce. Z własnej woli przemówili sen. Łukasz Abgarowicz, który przybył jako jedyny parlamentarzysta, oraz Bogdan Kasprowicz ze Związku Ormian w Polsce.

Ponowny pochówek abp. Teodorowicza odbył się dzięki staraniom wielu osób i organizacji. Sam też w tej sprawie jako duszpasterz Ormian przez wiele lat podpisywałem apele do władz państwowych. Upominałem się także o to w Senacie RP, przemawiając z okazji 70. rocznicy śmierci arcybiskupa. Jako przedstawiciel mniejszości ormiańskiej w tej sprawie zabierałem również głos na Komisji Wspólnej Rządu. Ostatni raz 20 kwietnia. Byłem też na audiencji u min. Kunerta, tak jak wcześniej u śp. min. Andrzeja Przewoźnika.

Z zapowiedzianej uroczystości więc cieszyłem się bardzo. Do Lwowa jednak nie pojechałem, gdyż od początku starano się mi to uniemożliwić. Czyniono to zarówno za pomocą szeptanej propagandy, jak i przez fakt, że ani na mój adres parafialny, ani na prywatny nie przysłano nie tylko zaproszenia, ale i stosownych informacji. ROPWiM nie odpowiedziała też na mój list. Gdyby min. Andrzej Kunert powiedział mi prosto w oczy, że ze względu na naciski nacjonalistów ukraińskich jestem "persona non grata", przyjąłbym to do wiadomości dla dobra sprawy. Wybrał jednak inną drogę. A dziś minister stara się mnie pomawiać na łamach prasy. Obrzydliwość.

Teraz dopiero zrozumiałem, dlaczego organizacje kombatanckie tak mocno występują przeciwko ministrowi, domagając się po skandalu z pomnikiem w Ossowie jego odwołania. Rozumiem też obawy rodzin pomordowanych przez UPA, że zapowiedziane na sierpień br. uroczystości w Ostrówkach na Wołyniu zostaną także wyprane z polskich elementów. Co więcej, ma być postawiony znak równości pomiędzy ludobójstwem Polaków i przypadkowymi ofiarami w Sahryniu. Już teraz trzeba więc mobilizować środowisko, aby ministrowi na to nie pozwolić.

Zapraszam na Dni Ormiańskie we Wrocławiu. 17 bm. o g. 18 otwarcie wystawy pt. "Z widokiem na Ararat. Losy Ormian w Polsce" w Muzeum Etnograficznym przy ul. Traugutta 111. Z kolei tamże 18 bm. o g. 16 koncert oraz prelekcje i pokazy. 19 bm. o g. 14 msza św. w kościele ojców Dominikanów z moim kazaniem o abp. Teodorowiczu. 18 bm. o g. 10 początek Festiwalu Kresowego "Wielkie Bałakanie" w Żarach.



ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski