Ze wzgórza pod Krakowem
Politycy, uczcie się od Wschowy
Ci, co chcą prawdy o Kresach, nie powinni głosować na PJN i PO. Pierwszą partią kierują bowiem czciciele Juszczenki, a drugą Giedroycia
25 września pojechałem jak co roku do Wschowy, leżącej na pograniczu Wielkopolski i ziemi lubuskiej. Jest to piękne, historyczne miasto o swoistym klimacie społecznym, zamieszkane w znacznym stopniu przez polskie rodziny wypędzone z Kresów Wschodnich. Ich obecność zauważalna jest na każdym kroku. Wśród nich wyróżnia się grupa osób ocalałych z Huty Pieniackiej koło Tarnopola, zrównanej z ziemią w 1944 r. przez ukraińskich kolaborantów z SS Galizien. Choć z upływem lat grupa ta topnieje, to jednak jej potomkowie zorganizowani w stowarzyszeniu "Huta Pieniacka" są bardzo aktywni. Owocem ich starań jest pomnik Kresowian, wzniesiony w centrum miasta. Wyryte są na nim nazwy wielu miejscowości zniszczonych w czasie wojny. Organizują także systematyczne wyjazdy w miejsce, gdzie kiedyś rozciągała się wspomniana wioska. Dzisiaj nie ma tam śladu nie tylko po rodzinnych domach, ale nawet po kościele parafialnym. W czasie wyjazdów ich uczestnicy prowadzą pracę przy renowacji cmentarza. Dodatkowo organizują spotkania
połączone z edukacją młodzieży.
Tegoroczne spotkanie rozpoczęliśmy mszą św. w kościele farnym, odprawioną za Polaków pomordowanych przez UPA. W czasie kazania mówiłem m.in. o pamięci o ofiarach, w tym o zapomnianych przez Episkopat Polski kapłanach męczennikach zamordowanych na Kresach. Po nabożeństwie wyruszył pochód, który otwierała kompania honorowa z 5. Kresowego Dywizjonu w Lesznie i orkiestra górnicza z Lubina. Następnie szły liczne poczty sztandarowe, także szkolne i harcerskie (co bardzo cieszy). Całość uroczystości prowadził Leszek Rysak, historyk z IPN. Najbarwniejszym elementem pochodu byli jednak motocykliści z Rajdu Katyńskiego, którzy na trasie swojej pielgrzymki zatrzymują się na modlitwę w miejscu po Hucie Pieniackiej. W ten sposób podkreślają, że wbrew temu, co twierdzą niektórzy polscy politycy, nie można czynić różnicy pomiędzy ofiarami sytemu komunistycznego a ofiarami opętańczej ideologii nacjonalistycznej. Przelana polska krew jest wszędzie jednakowa. Pochód dotarł pod pomnik Kresowian, gdzie przemawiali m.in.
burmistrz Krzysztof Grabka, prezes Małgorzata Gośniowska-Kola oraz posłowie PiS - Elżbieta Rafalska i Marek Ast. Ten ostatni, jako szef sejmowej Komisji ds. Mniejszości Narodowościowych, mówił o potrzebie ustanowienia 11 lipca Dniem Męczeństwa Kresowian. Taki projekt już wpłynął do Sejmu, ale z porządku obrad w arbitralny sposób usunął go Grzegorz Schetyna.
Po południu w domu kultury wystawiony został spektakl pt. "Ballada o Wołyniu", w reżyserii Tomasza A. Żaka i w wykonaniu Teatru Nie Teraz z Tarnowa. Jest to pierwsza sztuka, która opowiada o gehennie Polaków mordowanych przez banderowców. Inscenizacja była świetnie przygotowana i zrobiła na widzach wielkie wrażenie. W tej chwili teatr odbywa tournée po Polsce, a czyni to z ogromnym poczuciem misji. Warto, aby samorządy i organizacje patriotyczne zaprosiły go do swoich miejscowości. Z kolei następnego dnia uczestniczyłem w konferencji historycznej w Wołowie pt. "Wołyń - pamiętamy". Dzięki staraniom burmistrza Dariusza Chmury i dziennikarza Wojciecha Orłowskiego sala zapełniła się uczniami wołowskich szkół. Największe wrażenie na zgromadzonej młodzieży wywarły relacje dwóch starszych pań, które jako małe dziewczynki były świadkami mordów dokonanych na ich rodzicach i krewnych. Słuchając ich, myślałem o swojej babci, która nieraz opowiadała mi o zagładzie swojej rodzinnej wioski. Taka sama trauma i ten sam żal
do rządzących, że nie potrafią uczcić pamięci pomordowanych.
W tym miejscu odpowiem na liczne listy, które dostaję od Kresowian i ich potomków z pytaniem: na kogo głosować? Mam poglądy prawicowe, więc odpowiem pod kątem oceny tych ugrupowań, które uważają się za prawicowe. W żadnym wypadku nie powinno się głosować na PJN, ale nie dlatego, że nie ma ono szansy na wejście do parlamentu, ale dlatego, że jego liderzy - Paweł Kowal i Michał Kamiński - wielokrotnie pokazali swoim działaniem, jak bardzo są zafascynowani Wiktorem Juszczenko i obozem "pomarańczowych", gloryfikujących zbrodniarzy z UPA. Nie powinno się też głosować na PO, bo jej tzw. polityka wschodnia prowadzona przez Radka Sikorskiego jest nawiązaniem do utopijnej i skompromitowanej ideologii Jerzego Giedroycia, który też z oddali, bo ze swojego schowka pod Paryżem, przekreślał wartości ważne dla Kresowian i ich przyjaciół. Dodam przy tym, jako ksiądz archidiecezji krakowskiej, że głos na PO to głos za sojuszem ołtarza z tronem.
Swój głos w Krakowie oddam na senatora Zbigniewa Cichonia, który jako mecenas walczył skutecznie o prawa wypędzonych zza Buga, oraz na kandydata do Sejmu z listy PiS Mirosława Gilarskiego, dyrektora Szkoły Mistrzów Sportowych, który zarówno w swojej szkole, jak i w Radzie Miasta Krakowa głosił odważnie prawdę o ludobójstwie na Kresach. Polecam też w wyborach do Senatu Danutę Skalską, dziennikarkę z "Lwowskiej Fali", kandydującą z Bytomia i Zabrza, oraz Tadeusza Skorupę (Podhale), który sprawdził się w komisji senackiej ds. Polaków poza granicami kraju. Godni kandydaci z innych miast są na mojej stronie internetowej.
ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski