Współczesna Polska ma swoich bohaterów, którzy przez uczciwe życie i odwagę mogą być przykładem dla innych
Tuż przed Świętem Niepodległości ks. Edward Cisak, kapłan diecezji opolskiej, został odznaczony Krzyżem Kawalerskim. Jako młody chłopiec wraz z całą rodziną został przez Rosjan wywieziony na Sybir, gdzie przebywał sześć lat. Po powrocie z zesłania przyjął święcenia kapłańskie. Gdy został proboszczem w parafii w Grodźcu k. Opola, zainteresował się obrazem Matki Bożej znajdującym się w głównym ołtarzu, a przywiezionym przez Polaków wypędzonych z Biłki Szlacheckiej k. Lwowa. W 1994 r. doprowadził do jego koronacji oraz nadania mu tytułu Patronki Sybiraków. Sam z ramienia władz kościelnych został krajowym kapelanem sybiraków. W swoim długim i pracowitym życiu był inicjatorem wielu akcji duszpasterskich, w tym ufundowania dzwonów dla kościoła katolickiego we Władywostoku.
Również w tych dniach honorowym obywatelem Krakowa został prof. dr hab. Gabriel Turowski, rodem z Monasterzysk na Podolu, światowej sławy specjalista krwiolecznictwa, a zarazem osobisty lekarz Karola Wojtyły. Towarzyszył mu w wielu pielgrzymkach, czuwał przy jego łóżku po zamachu w 1981 r. W czasie uroczystości pan profesor nie omieszkał wspomnieć o przyjaźni z papieżem i o ludobójstwie dokonanym przez UPA na Polakach. Jako nastolatek był bowiem naocznym świadkiem wymordowania wsi Korościatyn k. Monasterzysk. Nawiasem mówiąc, jego wspomnienia z tych czasów znajdują się w jednej z moich książek.
Także w tym samym czasie jury prestiżowego konkursu "Książka historyczna roku" za najlepszą publikację popularnonaukową, dotyczącą dziejów Polski w XX w., uznało monografię dr. Leona Popka pt. "Ostrówki. Wołyńskie ludobójstwo". Równocześnie w tym konkursie przegrała książka Grzegorza Motyki, który od lat stara się wybielać działalność nacjonalistów ukraińskich. Werdykt został przyjęty z wielką satysfakcją przez środowiska Kresowian i wszystkich, którzy walczą o prawdę. Zwycięskiemu autorowi, który jest pracownikiem IPN w Lublinie, a zarazem potomkiem mieszkańców polskich wsi Ostrówki i Wola Ostrowiecka na Wołyniu, wymordowanych w sierpniu 1943 r. przez zbrodniarzy z UPA, należą się wielkie słowa uznania. Przede wszystkim za pracę naukową, a także za działalność społeczną na rzecz godnego upamiętnienia ofiar z kresowych "dołów śmierci". Dodam, że cmentarz w Ostrówkach mieli w tym roku odsłonić z wielką pompą prezydenci Polski i Ukrainy, ale wycofali się z tej inicjatywy.
Pisząc o laureacie, trzeba wspomnieć, że dzięki jego zaangażowaniu 7 bm. otwarta została na KUL w Lublinie wystawa pt. "Niedokończone msze wołyńskie", przybliżająca męczeństwo duchowieństwa kresowego. Wystawę otworzył bp Marcjan Trofimiak z Łucka, który w wywiadzie rzece, opracowanym przez prof. Włodzimierza Osadczego, powiedział m.in.: "Nie chcemy rozdrapywać ran, które i tak wciąż krwawią, nie chcemy też powstania nowych, ale jednocześnie zapominać też nie można. To jest niedopuszczalne, to jest nie do pomyślenia". Szkoda, że obecny w czasie tej uroczystości rektor KUL ks. Stanisław Wilk nie przeprosił rodzin pomordowanych za nadanie tytułu doktora honoris causa Wiktorowi Juszczence, gloryfikatorowi zabójców owych księży. Widać Jego Magnificencji ciągle brakuje odwagi w tej sprawie.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że szczęśliwie zakończył się spór o nadanie imienia portowi lotniczemu we Lwowie. Jak pisałem w przedostatnim felietonie, partii "Swoboda" marzyło się imię Bandery. Na szczęście rząd ukraiński zadecydował, że będzie to imię króla Daniela Halickiego, który w 1253 r. koronował się w Drohiczynie, czyli w mieście leżącym obecnie w granicach Polski i będącym stolicą diecezji. Przy okazji, ciekawostka. Niektórzy ukraińscy internauci proponowali, aby lotnisku nadać imię... Stanisława Lema, urodzonego w tym mieście, który jest jednym z najbardziej znanych pisarzy na świecie. To są krzepiące informacje, bo wspomniani król i literat są też dobrymi kandydatami na wspólnych bohaterów dwóch słowiańskich narodów.
Na koniec z innej beczki. Jednym z najważniejszych probostw w archidiecezji krakowskiej jest probostwo w Bazylice Mariackiej. Wiąże się z nim wiele splendorów, jak np. tytuł archiprezbitera oraz prawo do noszenia infuły i pastorału. Dlatego na ten urząd powoływano kapłanów zasłużonych, posiadających prestiż wśród mieszkańców Krakowa. W XX w. godność tę piastowali tacy wybitni duchowni jak ks. Ferdynand Machay, społecznik, senator II RP, walczący o polskość Orawy; ks. Tadeusz Kurowski, gorliwy duszpasterz, represjonowany przez SB, czy ks. Jan Kościółek, wychowawca wielu pokoleń kapłańskich.
Niedawno tradycja ta została złamana. Proboszczem został bowiem kardynalski sekretarz, a zarazem brat lidera małopolskiej PO, ks. Dariusz Raś, który, choć jest osobą bez doświadczenia duszpasterskiego i bez specjalnych zasług, ową synekurę otrzymuje praktycznie tylko za nazwisko. Nominację tę jednak można odczytać jako klasyczny "kop w górę", polegający na pozbyciu się z kurii osoby do tej pory wszechwładnej, której związki z obozem politycznym były powszechnie krytykowane. Wielu księży z tego powodu odetchnie z ulgą.
Zapraszam 18 bm. do Skierniewic na Dni Kultury Armenii, zorganizowane przez stowarzyszenie Libertas, które o g. 10 rozpoczną się w gimnazjum przy ul. Szarych Szeregów, oraz na mszę św. ormiańskokatolicką, którą o g. 18. odprawię w tamtejszym kościele garnizonowym przy pl. Jana Pawła II.
ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków
Layout i wykonanie: Wójcik A.E.