Sytuacja łacińskich katolików na zachodniej Ukrainie odbiega od norm przyjętych w cywilizowanych krajach
Jedną z najpiękniejszych świątyń rzymskokatolickich we Lwowie jest kościół pw. św. Piotra i Pawła, który wzniesiony został w pierwszej połowie XVII w., dzięki hojności polskiej arystokratki Elżbiety Sieniawskiej. Jego architekci wzorowali się na rzymskiej bazylice Il GesE i kościele ojców jezuitów przy ul. Grodzkiej w Krakowie. Jego obszerne wnętrze mogło pomieścić aż pięć tysięcy wiernych. W czasach jego świetności zdobiły go piękne freski i boczne ołtarze, będące arcydziełami sztuki sakralnej. Posiadał także wysoką wieżę, która do chwili rozebrania w XIX w. była najwyższą budowlą w całym mieście. Prawdziwą perłą tego kościoła był obraz Matki Bożej Pocieszenia, będący kopią obrazu Matki Bożej Śnieżnej, który został przywieziony z Rzymu. Został on koronowany w 1905 r. przez abp. Józefa Bilczewskiego, dziś świętego.
Po II wojnie światowej ojcowie jezuici zostali, tak jak większość wiernych świeckich, wypędzeni z miasta. Zabrali oni ze sobą ów obraz, który po różnych perypetiach trafił do kolegium jezuickiego przy al. Pracy we Wrocławiu, gdzie do dziś cieszy się kultem. Z kolei sama świątynia została zamknięta i przekształcona w magazyn książek pozostałych po Bibliotece Ossolineum, której zasoby nigdy nie zostały zwrócone stronie polskiej. Od lat konserwatorzy alarmują, że ten bezcenny zabytek jest w bardzo złym stanie. Niezabezpieczony dach spowodował, że woda deszczowa zalała część fresków i malowideł.
Po 1991 r. o kościół starali się prawosławni z Patriarchatu Moskiewskiego, którzy chcieli tutaj utworzyć swoją katedrę. Pozwolenia jednak nie dostali. Z kolei ojcowie bazylianie, którym samorząd miasta chciał oddać klucze do świątyni, odmówili ich przyjęcia. W ubiegłym roku rozpoczęły się kolejne starania o przywrócenie obiektu dla kultu religijnego. Jednak lwowska Rada Miasta zdominowana przez nacjonalistów oddała go nie prawowitym właścicielom, ale kurii greckokatolickiej archidiecezji lwowskiej, która postanowiła urządzić tutaj cerkiew garnizonową. Parę dni temu internet obiegły filmy pokazujące, w jaki sposób nowi gospodarze opróżniają wnętrze kościoła. Na filmach widać wojskowe samochody, do których ukraińscy żołnierze wrzucają jak worki ziemniaków polskie książki. Te ostatnie są wywożone do pomieszczeń będących własnością Ministerstwa Obrony Ukrainy. Cała akcja przeprowadzona była niechlujnie, a kartki z polskich książek walały się po ulicy. Prawdziwe barbarzyństwo. Wprawdzie dyrektor Ossolineum we
Wrocławiu, dr Adolf Juzwenko nie widział w tym problemu, to jednak portal Kresy.pl słusznie zwrócił uwagę: "Wciąż pozostaje sporo pytań. Przede wszystkim zaś jedno i najważniejsze, jaki los spotka (spotkał?) znajdujący się w kościele jezuitów unikatowy, jedyny zbiór prasy polskiej z całego kraju i z emigracji z epoki rozbiorowej oraz prawie kompletny zbiór prasy II Rzeczypospolitej, który od 1945 r. leży tam niezabezpieczony i niszczeje?".
Lwowscy Polacy obawiają się, że przekształcanie kościoła w cerkiew może odbyć się poprzez usunięcie rzymskokatolickiego wystroju, w tym zabytkowych ołtarzy. Dotychczasowe doświadczenia w przejmowaniu kościołów przez grekokatolików są bardzo złe. W wielu przypadkach dochodzi do niszczenia ocalałego z pożogi wojennej wyposażenia i zamalowywania fresków tandetną farbą olejną. Burzone są także wieże kościelne i dzwonnice, a dachy zniekształcane poprzez dobudowywanie kopuł. Sam na własne oczy widziałem kilka takich obiektów na d. Kresach Południowo-Wschodnich.
Warto w tym miejscu dodać, że wierni rzymskokatoliccy do tej pory nie odzyskali we Lwowie żadnej świątyni. Posiadają nadal tylko dwa kościoły (katedrę łacińską i kościół św. Antoniego na Łyczakowie), czyli tyle co w czasach reżimu komunistycznego. Nie odzyskali nawet kościoła św. Marii Magdaleny, który był w ich posiadaniu aż do 1961 r. Taki stan rzeczy wynika nie tylko z postawy władz świeckich, ale i dwóch hierarchów greckokatolickich: ks. kard. Lubomyra Huzara i arcybiskupa lwowskiego Ihora Woźniaka, którzy do swoich łacińskich współbraci miłością raczej nie pałają. A dzieje się to w sytuacji, gdy Cerkiew unicka odzyskuje w Polsce, co tylko chce. Jak widać, prawo Kalego z sienkiewiczowskiego "W pustyni i w puszczy" ma tutaj pełne zastosowanie. Paradoksem jest także fakt, że relacje obrządku łacińskiego z Cerkwią prawosławną układają się w miarę poprawnie, zwłaszcza na wschód od rzeki Zbrucz, gdzie nacjonalizm banderowski nie wdarł się tak mocno w struktury kościelne.
Zapraszam w imieniu swoim i organizatorów. 2 grudnia o g. 18 - promocja mojej najnowszej książki "Nie zapomnij o Kresach" w Stowarzyszenia Wolnego Słowa przy ul. Marszałkowskiej 7 (wejście od ul. Zoli) w Warszawie. 3 grudnia o g. 10 - sesja popularnonaukowa z okazji 73. rocznicy śmierci abp. lwowskiego Józefa Teodorowicza i 57. rocznicy męczeńskiej śmierci ks. Dionizego Kajetanowicza w Domu Spotkań z Historią przy ul. Karowej 20 w Warszawie. Tego samego dnia o g. 18 odprawię mszę św. za dusze obu duchownych w kościele wizytek na Krakowskim Przedmieściu. Również w tej samej intencji odprawię mszę św. 4 grudnia o g. 12 w kościele Miłosierdzia Bożego przy ul. Smoleńsk w Krakowie. Z kolei 7 grudnia o g. 18.30 odprawię mszę św. za Ojczyznę w kościele ojców kapucynów w Krośnie. Po niej spotkanie autorskie.
ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków
Layout i wykonanie: Wójcik A.E.