Lech Wałęsa tak jak Cerkiew greckokatolicka wciąż nie ma odwagi zmierzyć się ze swoją przeszłością
Podkamień. Miasteczko kresowe, malowniczo położone na pograniczu Wołynia i ziemi tarnopolskiej. Przez kilkaset lat zgodnie zamieszkiwali je Polacy, Żydzi i Rusini. Słynęło ono z klasztoru dominikańskiego, którego strzelista wieża górowała nad okolicą. Perłą tego klasztoru był obraz Matki Bożej - Podkamieńskiej Pani, uroczyście ozdobiony w 1727 r. koronami papieskimi. Na początku 1944 r. w murach sanktuarium schroniło się przed zbrodniczymi oddziałami UPA prawie dwa tysiące Polaków. Niestety, 12 marca tegoż roku banderowcy wspierani przez ukraińskich kolaborantów z dywizji SS Galizien wdarli się do klasztoru, mordując 600 osób, głównie kobiet i dzieci. Zamordowali także trzech zakonników oraz ks. Stanisława Fiałkowskiego, proboszcza z Poczajowa. Mordercy nigdy nie zostali ukarani. Co więcej, wielu z nich po zakończeniu wojny znalazło schronienie pod skrzydłami rządu Winstona Churchilla i osiedliło się w Kanadzie. Parę lat temu niedaleko Toronto spotkałem ukraiński cmentarz, na którym znajdowały się nagrobki esesmanów, którzy nie niepokojeni przez nikogo spokojnie dożyli starości. Niektórzy politycy sławią Churchilla, ale Kresowianie mają o nim jak najgorsze zdanie. Nie tylko zdradził nas w Jałcie i Poczdamie, ale i przyłożył rękę do odrąbania Kresów Wschodnich od Rzeczypospolitej.
Polscy mieszkańcy Podkamienia i okolic, którzy cudem ocaleli z ludobójstwa, wypędzeni zostali na zawsze ze swoich siedzib. Osiedlili się głównie na Dolnym Śląsku. Tutaj też trafił obraz z sanktuarium. Został on umieszczony w kościele dominikańskim we Wrocławiu, ciesząc się nadal żywym kultem. Po jego prawej stronie rodziny kresowe wmurowały pamiątkową tablicę ku czci pomordowanych. Co do klasztoru podkamieńskiego, to po odbudowaniu ze zniszczeń został przekształcony w zakład psychiatryczny. Z kolei sam kościół, na którego ścianach nadal widać ślady po kulach, został przekazany greckokatolickim zakonnikom, którzy starannie zacierają ślady po rzymskokatolickich współwyznawcach. Jak to nazwał jeden z księży - jest to "ekumenizm w banderowskim stylu".
Tradycje tamtych stron kontynuuje Stowarzyszenie Kresowe Podkamień z Wołowa, energicznie kierowane przez Henryka Bajewicza, potomka pomordowanych. Stowarzyszenie to od wielu lat nie tylko dba o pamięć o męczennikach, organizując liczne uroczystości i sesje popularnonaukowe, ale i czyni starania o postawienie pomnika na grobach tych, o których zapomniały kolejne rządy III RP. Efektem tych działań było ufundowanie krzyża-pomnika na cmentarzu w Podkamieniu. 20 maja br. doszło w końcu do długo oczekiwanej uroczystości jego odsłonięcia. Mszy św. przewodniczył ks. Anatol Szpak z Brodów, który wygłosił homilię, a po zakończeniu nabożeństwa razem z dwoma innymi kapłanami poświęcił pomnik i symboliczne groby. W uroczystości uczestniczyły rodziny byłych mieszkańców Podkamienia i okolic oraz pielgrzymi z Przemyśla, którzy przyjechali wraz z harcerzami i pocztem sztandarowym. Przybyli także przedstawiciele organizacji polskich ze Lwowa i polscy dyplomaci z konsulem generalnym RP. Ze strony ukraińskiej obecni byli przedstawiciele władz samorządowych i państwowych. Zgrzytem były ich przemówienia, w których jak tylko mogli, uciekali od powiedzenia prawdy, zrzucając winę za zagładę Polaków na Rosjan i Niemców. Ani słowa o tym, że wielu Ukraińców ma nadal krew na rękach. Innym zgrzytem była nieobecność biskupów z Cerkwi greckokatolickiej, której niektórzy duchowni są współodpowiedzialni za podżeganie do zbrodni. Honor ratował tylko jeden ukraiński zakonnik, który miał odwagę uczestniczyć w poświęceniu pomnika. Nawiasem mówiąc, wiele środowisk miało nadzieję, że ci władycy greckokatoliccy, którzy od 1989 r. wchodzą w skład Episkopatu Polski, powiedzą prawdę i przeproszą za postępowanie Cerkwi w czasie wojny, aby w ten sposób zbudować mosty pojednania. Niestety wciąż na to nie mogą się zdobyć.
Na koniec chciałem po raz kolejny wyrazić dezaprobatę wobec metod, jakimi Lech Wałęsa niszczy Krzysztofa Wyszkowskiego, działacza Wolnych Związków Zawodowych w Gdańsku, którego, nie bacząc na jego ciężką chorobę, chce procesami sądowymi doprowadzić do utraty mieszkania. A czyni to, nosząc w klapie wizerunek Matki Boskiej, przez co obraża uczucia religijne wielu osób. To wielki wstyd. Zawsze twierdziłem, że największym wrogiem Lecha Wałęsy jest on sam. Dopóki on tego nie zrozumie, to możemy być świadkami jeszcze wielu gorszących wydarzeń. Wraz z 700 innymi osobami, wśród których są m.in. naukowcy, dziennikarze i duchowni, podpisałem oświadczenie w tej sprawie, jak i w sprawie obrony prawdy historycznej. Jeżeli były prezydent (według mojej oceny jeden z najgorszych od 1918 r.) chce mi za to - jak to nie tak dawno uczynił jeden z agentów SB w Watykanie - wytoczyć proces, to droga wolna.
Zapraszam na swoje spotkania autorskie. 30 maja, g. 18 - księgarnia przy ul. Wojska Polskiego 33 w Aleksandrowie Łódzkim, 31 maja, g. 17 - Miejska Biblioteka przy ul. Łódzkiej 5 w Zgierzu, 2 czerwca g. 17 - dom kultury w Głubczycach. W tym samym dniu w Kędzierzynie-Koźlu odbędzie się doroczny Dzień Kultury Kresowej, który o g. 10 rozpocznie się mszą św. w kościele św. Jadwigi. Po nabożeństwie przemarsz ulicami miasta pod tablicę na frontonie Gimnazjum im. Orląt Lwowskich, a następnie sesja naukowa na temat ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach, Żydach i Ormianach.
505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków
Layout i wykonanie: Wójcik A.E.