Trudny proces scalenia Górnego Śląska z Macierzą był możliwy dzięki zaangażowanej postawie tamtejszego Kościoła
W ubiegłym tygodniu minęła ważna rocznica, niestety prawie niezauważona w mediach. Był nią 90. jubileusz powstania nowych struktur kościelnych w tej części śląskiej ziemi, która w wyniku trzech powstań i decyzji Rady Ambasadorów znalazła się w odradzającym się państwie polskim.
W czerwcu 1922 r. oddziały polskie dowodzone przez gen. Stanisława Szeptyckiego przeszły przez bramę powitalną w Szopienicach i wkroczyły do centrum Katowic. Na moście granicznym powstańcy śląscy rozbili łańcuch, a jeden z nich wygłosił znamienne słowa: "Pękajcie okowy niewoli, Górny Śląsk jest wolny". W tym czasie w odległym Krakowie zabrzmiał dzwon Zygmunt. Scalanie tej ziemi z Macierzą nie było łatwym procesem. Przed rozbiorami nie należała ona bowiem do Rzeczypospolitej. Również od strony kościelnej nie było ono jednością.
Dlatego władze polskie w porozumieniu z episkopatem polskim podjęły kroki w celu utworzenia struktury kościelnej dopasowanej do nowej sytuacji. Wydarzeniem przełomowym był 7 listopada 1922 r., kiedy papież Pius XI ustanowił administraturę apostolską w Katowicach. Trzy lata później przekształcił ją w samodzielną diecezję, której granice pokrywały się z granicami woj. śląskiego. Podporządkowana została ona metropolii krakowskiej. W Krakowie powstało śląskie seminarium duchowne związane z UJ. Było to kolejne ważne wydarzenie, bo dotychczas duchowni kształcili się w niemieckich seminariach we Wrocławiu i Windawie. Trzeba też dodać, że ci księża, którzy określili się jako Niemcy, w dużym stopniu wyjechali ze swoich parafii. Tworzeniem nowych struktur bardzo sprawnie kierował ks. August Hlond, który wkrótce został mianowany pierwszym biskupem katowickim, a w 1926 r. arcybiskupem gnieźnieńsko-poznańskim i prymasem Polski. Pełniąc posługę na tych najważniejszych urzędach, przyczynił się m.in. do powstania
zgromadzenia księży chrystusowców, których misją stało się duszpasterstwo wśród Polonii rozsypanej na wszystkich kontynentach.
Czas wojny to czas wielkiej próby. Ówczesny biskup katowicki, Stanisław Adamski, został wypędzony, a wielu duchownych zamordowano. Dwóch z nich ks. Emila Szrameka i ks. Józefa Czempiela - Jan Paweł II wyniósł na ołtarze. Procesy beatyfikacyjne kilku innych są w toku. W okresie komunistycznym też nie było łatwo. W 1952 r. bp Adamski został powtórnie wypędzony z diecezji. Powrócił dopiero po czterech latach.
W tym krótkim rysie jubileuszowym chciałbym wspomnieć dwóch nieżyjący już śląskich duchownych, których znałem osobiście. Pierwszy z nich to także kandydat na ołtarze, ks. Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu "ŚwiatłoŻycie", postać charyzmatyczna, która miała wpływ na losy wielu osób, także moje. Drugi - to bp Czesław Domin. Był on człowiekiem bardzo skromnym i pracowitym, oddanym bezgranicznie sprawom pomocy ubogim, niepełnosprawnym i chorym. Jako szef Komisji Charytatywnej Episkopatu Polski stworzył podwaliny pod odrodzenie się Caritas i wielu katolickich dzieł miłości bliźniego. Wspierał też organizacje społeczne, w tym prowadzoną przeze mnie Fundację im. Brata Alberta. W tym 1991 r. wmurował kamień węgielny pod Dom Śląski w placówce macierzystej w Radwanowicach, zbudowany dla niepełnosprawnych sierot. Przechodząc rok później do Koszalina, również tam, w środowisku likwidowanych PGR-ów, rozwinął swoją jakże pożyteczną działalność. Był prawdziwym św. Bratem Albertem, tyle że w fioletowej piusce.
Jeżeli z okazji jubileuszu można dzisiaj czegoś życzyć archidiecezji katowickiej, to kolejnych pasterzy na miarę wspominanych duchownych.
505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków
Layout i wykonanie: Wójcik A.E.