30 rocznica stanu wojennego
20 miesięcznica katastrofy smoleńskiej w Essen i w Polsce

10 grudnia Klub "Gazety Polskiej" z Amsterdamu zlożył wizytę esseńskiemu Klubowi Gazety Polskiej w związku z upamiętnieniem 30 rocznicy wprowadzenia stanu wojennego i 20 miesiecznicy katastrofy smoleńskiej. Klub z Essen zorganizował program, w którym wziął udział mistrz gitary klasycznej pan Zbigniew Moder oraz bard z Polski pan Andrzej Kołakowski. Recital Andrzeja Kołakowskiego można właściwie określic śpiewanym wykładem z historii Polski. Każda piosenka ilustrowana była zdjęciami wyświetlanymi na dużym ekranie, co bardzo pomagało wczuć się w nastrój utworów, a pan Andrzej opatrywał każdy utwór komentarzem. Baner klubu Gazety Polskiej z Amsterdamu wisiał na scenie obok banera Klubu z Essen, co robiło na nas duże wrażenie i jednocześnie informowało publiczność o kontaktach obu klubów. Dla mnie prywatnie, ale również jako przewodniczącej klubu takie kontakty, mają ogromne znaczenie: inspirują, uczą i wspomagają w pokonywaniu trudności. Właśnie z klubem z Essen planujemy zorganizowanie w kwietniu 2012 roku, w Niemczech, spotkania z klubami działającymi w Europie Zachodniej.

Po wspaniałym koncercie w Essen, 12 grudnia udaliśmy się razem do Zabrza i Katowic na uroczystości upamietniające ofiary stanu wojennego sprzed 30 lat. Wieczorem byliśmy gośćmi na koncercie zorganizowanym przez Krajowy Obywatelski Komitet Obchodów 30-tej Rocznicy Wprowadzenia Stanu Wojennego i Wydarzeń Grudnia 1981 roku w Teatrze Śląskim im. St. Wyspiańskiego w Katowicach. Wystepowali: Jan Pietrzak, Andrzej Kołakowski, którego dzień wcześniej oklaskiwaliśmy w Essen, oraz Dominika Świątek w swoich autorskich programach. Wszystkie te recitale poprzedzał krótki występ Mirosława Kańtora - przypominającego obozowe pieśni internowanych. Podczas tego wieczoru na scenę weszła pani Zuzanna Kurtyka, która w swoim krótkim wystąpieniu podkreśliła ważkość Pamięci i upamiętniania Katastrofy Smoleńskiej. Następną częścia programu było oddanie hołdu poległym górnikom z kopalni Wujek oraz upamiętnienie wszystkich internowanych i uwięzionych ze Śląska, w stanie wojennym. Uroczystość ta zrobiła na mnie ogromne wrażenie. O godzinie 0.00 przed teatrem, rozpoczęto odczytywanie nazwisk osób, które w tę noc 30 lat temu zostały wyciagnięci z domów i wywiezione do obozów internowania. Lista liczyła 3300 osob z terenów Górnego Śląska. Stojąc w zimnie, na dworze słuchając tych nazwisk uswiadomiłam sobie, że ofiar tego gwałtu na Narodzie było o wiele więcej . Listę tą należałoby poszerzyć o żony, dzieci, rodziców, tych którzy w tę noc w brutalny sposób zostali skonfrontowani z bezwzględnościa komunistycznej władzy. Oni też byli ofiarami. Grzejąc się przy stalowym palenisku, takim samym, jak te przy których, w tamtą noc ogrzewali się żolnierze-wykonawcy rozkazu generala Jaruzelskiego, uświadomiłam sobie rownież cynizm sędziów, którzy zrobili wszysto aby generała Jaruzelskiego nie skazać za zbrodnie, której dokonał. Uświadomiłam sobie rownież cynizm obecnych polityków, którzy generała Jaruzelskiego zapraszają do rożnorakich gremiów. Uświadomiłam sobie i to, że media, czytaj: wybrani dziennikarze przyczyniali sie w tamtym czasie i przyczyniają się obecnie do legitymizowania podłości i kłamstwa.

Rano 13 grudnia wzieliśmy udział w Mszy św. za Ojczyznę w kościele św. Jadwigi w Zabrzu-Zaborzu, gdzie nieopodal znajdował się jeden z obozów internowania dla działaczy ze Śląska. Słuchając kazania ks. Kusche i wspomnień księdza Infułata Pawła Pyrchały kapelana niosącego wsparcie duchowe internowanym w Zabrzu-Zaborzu uświadomiłam sobie jak ogromnie ważną rolę spełniał w tamtych dniach ksiądz. Ksiądz, który przekazywał rodzinom grypsy uwięzionych, a im wiadomości o tym, co dzieje się z ich najbliższymi .

Po mszy złożono kwiaty pod Krzyżem Internowanych przed kościołem. Uroczystość była bardzo podniosła i wzruszająca. Wzięła w niej udział grupa byłych internowanych. Nie wszyscy mogli być obecni, ale byli i tacy, którzy nie przyszli, bo woleli zapomnieć upokorzenie, któremu ich poddano. Wiele osób odeszło do Pana.

Nasza obecność została przyjęta z sympatią i zdziwieniem. Dziwiono się, że chciało nam się przejechać 1000 kilometrów tylko po to, aby być na obchodach. Tak, rzeczywiście to było szalone przedsięwzięcie, ale jestem szczęśliwa że się udało.

Po opłatku i ogrzaniu się kawą, herbatą i ciepłą zupą wsiedliśmy do samochodu, aby znowu pokonać 1000 kilometrów w odwrotnym kierunku. Bylo to wieczorem 13 grudnia.

Do domu dotarliśmy 14 grudnia o świcie.

Ewa Stasinowska

Klub "GP" w Amsterdamie

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.